sobota, 30 lipca 2011
Raczkowanie z dopalaczem:)
Mała łobuzica dostała biszkopta i właśnie zastanawia się czy go zjeść czy wklepać w podłogę. Jej ulubione ostatnio zajęcie.
Lila zalicza ostatnim czasy sparingi wokół pokojów, szczególnie na dole u prababki. Zazwyczaj po jej wyczynach czeka nas przebieranie ciuszków i mycie rączek i stópek. Bo niestety Lila uwielbia zdejmować skarpetki oraz kapcie.
A ma takie fajne kapcioszki myszki:)
Pogoda nadal nie dopisuje i nadal deszczyk pada. A szkoda bo Lilce już się marzą spacerki rowerowe.
A Fredzio biedny też patrzy z utęsknieniem za spacerkiem.
W nagrodę to chociaż mogę Lili zapuścić "Kaczkę dziwaczkę" z Akademii Pana Kleksa. Ona uwielbia tą piosenkę, macha rączkami i oczka jej się śmieją.
I co najgorsze kupiłam Lili kaszkę po 9 miesiącu z Bobovity z serii "Pyszne śniadanko", która jej nie smakuje. Tą po 6 zajada super i tą z serii "Pyszna Kolacja" wieloowocową też, a tej 3 owoce nie chce. Prawdopodobnie dlatego, że kupiłam bezglutenową, a ona jest z innego ziarna. Cóż trzeba wybrać się na zakupy i kupić tą właściwą.
Nasze kocisko Bochenek zeżarło dzisiaj ptaszka. Piórka po ptaszku zostały. Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
Babcia mówiła, że widziała jak go zjadał. Sadysta jeden.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajne kapciochy :)
OdpowiedzUsuń