Najpierw rozłożyły mnie, a teraz Lilkę.
Cóż w końcu trzeba zachorować niestety, ale "Smarkające" dziecko i marudzące to istny szał.
Wrzucam kilka fotek z zaległych prac:
Gorset nr 1 wersja cukierkowo-lizakowa
Gorset nr2 -wersja żelkowa
Udało mi się zrobić jeszcze kilka prac, które wyjechały przed obfoceniem niestety............. Min. duży exploding box na 18 i nieszczęsna palmawielkanocna:)
Kartki na święta się robią, a papierki i stempelki leżą odłogiem:( Nie licząc kilku koszyczków i pisanek. Ach te choróbsko:(
Na koniec moje dziecko w swoim żywiole czyli farbki do malowania palcami w akcji.........
Bardzo ladny koszyczek :)
OdpowiedzUsuńSuper zabawa z farbami, nasza Lucja tez tak ma czasami :):)