Wczoraj na jednym blogu o tu:) wyrosły kwiatki, że nie trzeba ich podlewać i jakoś mi się kwiatków zachciało to zmajstrowałam własne. Niestety o 22 godzinie ciężko było dostać doniczki takie malutkie, ale poradziłam sobie wycinając z pudełek na jajka takie doniczko podobne cośki.
Jedna doniczka składa się z dwóch dziurek jajkowych. Dopasowałam, docięłam, pomalowałam, obkleiłam itp itd.
Pierwsze powstały różyczki z krepy czy bibuły, nie pamiętam jak to się nazywa prawidłowo.
A drugie to już i potuszowane, pomalowane i powyginane kwiatki.
Malutkie są bo z kwiatkami mają jakieś 6-8 cm, a doniczko cośki około 4 cm.
Dziękuję Ci Joasiu za inspirację twórczą:)
O to moje kwiatki:
Zdjęcia może nie najlepsze, bo zapomniałam przy świetle dziennym zrobić.
Trzymajcie kciuki do 24 kwietnia, bo wtedy dowiemy się czy Lilę do żłobka przyjmą:)
Ale sobie świetnie wymyśliłaś :) Śliczne są, szczególnie ten malutki :) Trzymam kciuki za przedszkole :)
OdpowiedzUsuńJak juz doniczki sa pod reka to i czas sie znajdzie :)
OdpowiedzUsuńMilego dnia, A.